Każdy z nas wie, a może każdemu z nas się wmawia, aby dbać o higienę jamy ustnej produktami bogatymi w Fluor. Na okrągło jesteśmy karmieni reklamami coraz to lepszej i nowszej generacji pasty do zębów przy czym jakoś nigdy nie jet to pasta bez fluoru. Każda pasta jest lepsza, skuteczniejsza, o szerszym działaniu i spektrum pozytywnych właściwości. A po myciu zębów dobrze by było przepłukać jeszcze usta specjalnym płynem z kolejna dawką cudownych składników. Niemal wszystkie te artykuły łączy pewien wspólny mianownik – Fluor czy detergenty SLS, SLSE....
Już od przedszkola uczy się dzieci poprzez różne kampanie społeczne bądź sponsorowane (wiadomo przez kogo) skutecznego szczotkowania zębów . Oczywiście nic w tym złego! Dzieci wiedzą od najmłodszych lat, że aby mieć zdrowe ząbki należy je starannie szczotkować pastą do zębów bo zawiera... fluor. Większość osób do końca życia pozostaje w przekonaniu, że cudowna moc fluoru chroni zęby, wzmacnia je i ogólnie jest tylko OK. Któż by się zastanawiał nad tym aby szukać o tym, że może jest inaczej? O tym dlaczego dzieci powinny stosować pastę bez fluoru, pisaliśmy już w osobnym artykule (...czytaj).
W dalszej części artykułu dowiesz się, jaką ilość tego pierwiastka naprawdę potrzebuje Twój organizm, czym grozi jego nadmiar i dlaczego w codziennej higienie jamy ustnej najlepiej sprawdza się pasta do zębów bez fluoru.
Fluor – znany chyba przez każdego od najmłodszych lat jest oczywiście pierwiastkiem potrzebnym do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Głównie jest wykorzystywany do prawidłowego funkcjonowania układu kostnego – którego elementem jest oczywiście nasze uzębienie. Należy jednak do mikroelementów. Oznacza to, że organizm wymaga jego obecności w skali mikro. Jego głównym zadaniem jest prawidłowa mineralizacja dająca odpowiednią twardość. Jako składnik fluoroapatytu wpływa na twardość szkliwa zębów (teraz już wiesz dlaczego tak mocno jest reklamowany)
Dorosła osoba potrzebuje go od 2 do 4 mg natomiast w przypadku dzieci zakres ten waha się w przedziale 1-2mg.
Ważne: nadmiar przyjmowanego fluoru, którego organizm nie jest w stanie wykorzystać jest odkładany w układzie kostnym. Od razu nasuwa się myśl – to chyba dobrze? Nic bardziej mylnego! O czym za chwilę.
Fluor jest pierwiastkiem, który bez problemu dostarczamy w pożywieniu. Jego podstawowym źródłem jest przede wszystkim spożywana przez każdego woda w której odnajdziemy go nawet 20mg w wodach mocno zmineralizowanych. Wiele sieci wodociągowych fluoryzuje wodę rzekomo dla naszego dobra. Drugim bardzo ważnym źródłem jest czarna herbata (wystarczy kilka filiżanek). Inne źródła to: chleb, szynka, płatki kukurydziane, sery, owoce czy jaja kurze.
W XIX wieku, wraz z modą i wieloma trendami (a zwłaszcza ogromnym przemysłem kosmetycznym) jego sporym dodatkowym źródłem są tak mocno reklamowane i promowany artykuły przeznaczone do higieny jamy ustnej.
Fluor w dużych dawkach nie jest niczym innym tylko trucizną. Jego działanie staje się bardzo niepożądane dla organizmu i przyjmuje zupełnie odwrotne od pożądanych skutki. Poniżej chciałbym przedstawić kilka najważniejszych faktów.
Śnieżnobiały uśmiech?
Skoro każdemu fluor kojarzy się tylko z procesem szczotkowania zębów zacznijmy więc od tego, że jego nadmiar nie zapewni nam śnieżnobiałego uśmiechu. Powoduje on uszkodzenie szkliwa, jego przebarwienie oraz przez to, że jest wbudowywany w masę zęba zamiast wapnia (o tym procesie w kolejnym punkcie) sprawia, że ząb staje się bardziej kruchy/łamliwy przez co np. trudniej go leczyć/plombować. Paradoksalnie więc, jeśli zależy nam na utrzymaniu pięknych i zdrowych zębów przez wiele lat, w naszej łazience powinna zawsze znajdować się pasta do zębów bez fluoru.
W pastach również niezdrowe są związki SLS i SLES (Sodium Lauryl Sulfate) należące do grupy tanich syntetycznych detergentów (związków powierzchniowo czynnych) od dawna stosowanych w przemyśle do odtłuszczania oraz czyszczenia urządzeń czy pomieszczeń. Warto zwrócić uwagę, że nawet kupiona przez nas pasta bez fluoru może zawierać wymienione wyżej związki oraz inne szkodliwe komponenty chemiczne.
Fluor i wapń a osteoporoza
Przeglądając informacje dotyczące osteoporozy natrafiłem na kilka krótkich informacji i tekstów, w których pisze się o tym, iż fluor jest niezbędny do prawidłowej mineralizacji i tak dalej i tak dalej (o czym już wspominaliśmy). Czytając takie teksty nasuwa się myśl, że należałoby suplementować się dalej Fluorem. Niestety nikt przy tych artykułach już nie wspomniał o tym o czym już pisaliśmy. Jego odpowiedniej dawki dostarczamy na co dzień w pożywieniu.
Nadmiar fluoru w organizmie i owszem jest odkładany w układzie kostnym. Jednak nie jest to absolutnie pozytywny proces. W momencie w którym organizm ma do wyboru Wapń czy Fluor wybiera ten drugi. Fluor wypiera więc wapń z kości w efekcie powodując ich ODWAPNIENIE. Identyczna sytuacja występuje w przypadku uzębienia (codziennego faszerowania ich fluorem). Kościec staje się w ten sposób mniej elastyczny i odporny na obciążenia – twardnieje przez co staje się bardziej kruchy i łamliwy.
Nadmiar tego pierwiastka i opisane zmiany prowadzić mogą do sztywnienia stawów czy powstawania różnych narośli kostnych (np. na stopach)
Fluor a ogólne samopoczucie i wpływ na układ nerwowy
Na samym początku artykułu w którym przedstawiliśmy najważniejsze źródła fluoru, wspomnieliśmy że najczęściej dostarczamy go po prostu w wodzie. W wielu sieciach wodociągowych wodę się wręcz fluoryzuje aby „chronić nas” przed próchnicą.
Badania przeprowadzone przez Uniwersytet Harvard „Environmental Health Perspectives” wykazały, że dzieci na terenach, gdzie woda jest fluoryzowana mają znacznie niższy poziom inteligencji. Niektóre kraje zakazały tego procesu (stwierdzając, że nie będą truć ludzi).
Fluor oddziaływając na nasz układ nerwowy powoduje otępienie, znacznie gorszą percepcję i negatywny wpływ na świadomość. W czasach II wojny światowej był dodawany do wody w obozach koncentracyjnych aby wywoływać większe zobojętnienie oraz poddaństwo. Jako główny składnik leków psychotropowych ma za zadanie „otumaniać” pacjenta.
W naszym domu już od wielu lat stosuje sie pasty bez fluoru jako podstawowego artykułu do utrzymania prawidłowej higieny jamy ustnej oraz zdrowego uzębienia. Nie oznacza to jednak, że pasta z fluorem została całkowicie wyeliminowana. Fluor zawarty w tych produktach ma przede wszystkim działanie miejscowe i w dawce można by rzec „suplementacyjnej” na jakiś czas wywiera na pewno pozytywny efekt w procesie ochrony szkliwa. Dlatego na co dzień stosuje sprawdzony naturalne produkty. Standardową pastę używam sporadycznie (jedno mycie) od czasu do czasu po czym należy dobrze przepłukać jamę ustną. Taki układ na pewno nam nie zaszkodzi.
Wybierając pastę do zębów bez fluoru zwróćmy uwagę na inne komponenty produktu. Tak samo jak mami nas się śnieżnobiałym uśmiechem, tak niektóre firmy zachęcają do zakupu produktu bez fluoru (ale pozostałe składniki nie są wiele lepsze). Składniki organiczne zawarte w naturalnym produkcie bez paramentów, SLS, SLES, mentolu i innych reklamowych gadżetów w mojej opinii spełniają znacznie lepszy efekt bez obawy o rakotwórcze substancje chemiczne czy związki powodujące uczulenia lub podrażnienia.
mgr Biologii Barbara i Kamil Fudali
Już dostępne w naszym sklepie - Organic Care - produkty w 100% Bio!